Jak ważne są przychody? (fragment książki)

published on 07 November 2025
Książka do nabycia na Maklerska.pl
Książka do nabycia na Maklerska.pl

Absolutnie kluczową rzeczą, którą współwłaściciel spółki (inwestor posiadający akcje) może od tej spółki otrzymać, są przychody i zyski generowane przy pomocy aktywów firmy. Przy ocenie tego parametru należy wziąć pod uwagę wiele różnych aspektów. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że w dzisiejszym świecie przychody są najważniejsze. Kropka. Nie ma przychodów – nie ma zysków. Nie ma zysków – nie ma dywidendy. Od przychodów wszystko się zaczyna.

Przychody stoją na samej górze drabinki. Przy braku rosnących przychodów firma jest oczywiście w stanie do pewnego stopnia zwiększać swoje zyski, ale jest to balansowanie po cienkim lodzie. Zyski netto zwiększać można bowiem na dwa sposoby: sprzedając coraz więcej towaru czy usług albo… ograniczając koszty. Pierwszy sposób pozwala na praktycznie nieograniczoną ekspansję i rozwój, ale drugi sprawdzi się tylko do pewnego momentu. Jest przecież gdzieś granica tego, jak bardzo można uciąć koszty na marketing, reklamę czy administrację. W pewnym momencie zbyt duże cięcia wydatków zaczynają negatywnie wpływać na sprzedaż, co tylko obniża przychody generowane w kolejnych okresach.

W giełdowym świecie, z punktu widzenia inwestora, szalenie istotne jest więc to, aby przychody firmy nieustanie, stabilnie i przewidywalnie rosły. Tylko taka sytuacja będzie uzasadniała długofalowy wzrost ceny akcji. Bez zwiększających się przychodów kolejni inwestorzy nie będą mieli żadnego powodu, aby płacić za akcje danej firmy coraz więcej pieniędzy. Tylko tyle i aż tyle.

Wyobraźmy sobie, że kupujemy dzisiaj akcje firmy XYZ po 300 USD za sztukę. Firma XYZ w tym momencie generuje 200 USD przychodu przypadającego na jedną akcję . Bez większego zastanowienia można stwierdzić, że cena za akcję w takim przypadku wydaje się uczciwa, ponieważ inwestor płaci 300 USD w zamian za przychód 200 USD, który przypadnie mu ze sprzedaży wygenerowanej przez firmę już po pierwszym roku inwestycji. Pomińmy jednak na razie wątek metodologii tej wyceny i uznajmy, że cena 300 USD w takim przypadku jest ceną uczciwą. Spółka nie jest ani przewartościowana, ani niedowartościowana.

Przenieśmy się teraz w czasie o dwa lata do przodu i wyobraźmy sobie, że spółka generuje wtedy 400 USD przychodu na jedną akcję. Ile powinna kosztować jej akcja na giełdzie, przy założeniu, że 300 USD za 200 USD przychodu było ceną uczciwą? Jeśli inwestorzy rozumiani jako cały rynek uznali dwa lata wcześniej, że są w stanie zapłacić trzy dolary w cenie akcji za dwa dolary przychodu z tej akcji, to w sytuacji, gdy przychód wzrósł dwukrotnie, prawdopodobnie dzisiaj inwestorzy będą w stanie dwukrotnie więcej zapłacić za akcje. W ten sposób utrzymany zostanie niejako status quo, ponieważ akcje będą wyceniane w ten sam sposób. Dwa lata wcześniej stosunek ceny akcji do przychodu wynosił 1.5 (300/200), a dzisiaj… także wynosi 1.5 (600/400). Cały czas płacimy tu trzy dolary w cenie akcji za dwa dolary przychodu lub inaczej – płacimy 1.5 dolara w cenie akcji za 1 dolara przychodu, albo jeszcze inaczej – nasza inwestycja w wysokości jednego dolara zostanie w pełni pokryta przez przychód wygenerowany za jeden i pół roku.

Jakie z tego płyną wnioski? Otóż kilka. Przede wszystkim, przychody spółki muszą cały czas wzrastać, aby inwestorzy mieli dobry powód do tego, żeby za akcje firmy na giełdzie płacić coraz więcej pieniędzy. Wyobraźmy sobie bowiem przyszłość alternatywną, w której przychody spółki nie wzrosły z 200 do 400 USD, ale spadły do 100 USD. W takim wypadku, żeby utrzymał się stosunek ceny akcji do przychodów przypadających na jedną akcję w wysokości 1.5, kurs akcji musiałby spaść z 300 do 150 USD.

Problem w tym, że giełda to nie zajęcia z arytmetyki, dlatego kurs akcji rzadko kiedy zachowuje się dokładnie tak, jak powinien, ale na szczęście bardzo często w dłuższym terminie zachowuje się mniej więcej tak jak powinien. Sprowadzając ten wywód do prostego bon motu: jeśli firma generuje coraz więcej przychodów, kurs jej akcji także będzie rósł.

Takie zjawisko jest zresztą całkiem logiczne na poziomie ideologicznym. Jeśli farmer chce kupić kurę znoszącą złote jaja, to za kurę, która znosi pięć złotych jaj w tygodniu będzie w stanie zapłacić więcej pieniędzy niż za kurę, która znosi trzy złote jaja. Jeśli po czasie okaże się w dodatku, że kura zaczęła znosić siedem złotych jaj tygodniowo, to gdyby farmer postanowił ją odsprzedać, mógłby z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się tego, że dostanie za nią lepszą cenę niż w dniu, w którym sam ją kupił. Dzieje się tak dlatego, że ustalając cenę transakcyjną, kolejny farmer weźmie pod uwagę to, co dostaje za tę cenę w zamian w aktualnym momencie. W tym wypadku każdego dolara zainwestowanego w kurę przeliczy sobie na złote jaja, które ta kura generuje.

Prawo to znajduje zastosowanie w codziennym życiu w przypadku każdego innego przedmiotu. Jeśli chcemy kupić samochód, który rozpędza się do 250 km/h, to musimy zapłacić za taki samochód więcej niż za taki, który rozpędza się tylko do 150 km/h. Linie lotnicze zażyczą sobie wyższej ceny za bilet z Warszawy do Honolulu niż z Warszawy do Gdańska. Pierścionek z trzema diamentami będzie kosztował więcej niż pierścionek z jednym diamentem. Im więcej dostajemy w zamian, tym większa cena. Z akcjami na giełdzie jest dokładnie tak samo. Dlatego tak szalenie istotne jest to, aby zwracać uwagę nie tylko na to, czy spółka generuje wysokie przychody w stosunku do aktualnej ceny akcji, ale na to, czy trend przychodów jest rosnący i na to czy prognozy na przyszłość także są rosnące. Spółka może bowiem wypracowywać przyzwoite przychody, a cena jej akcji być uczciwa, ale jeśli przychody te regularnie nie rosną, to jaki powód będzie miał kolejny inwestor, który przyjdzie po nas, żeby odkupić od nas te akcje po cenie wyższej niż w dniu naszego zakupu? Kolejna osoba będzie w stanie zapłacić za te akcje więcej niż my tylko wtedy, kiedy dostanie w zamian za te akcje więcej niż dostaliśmy my w dniu ich zakupu. Tym, co inwestor może dostać od firmy, obok wzrostu wartości jej aktywów jest natomiast to, jak duże przychody firma wypracowuje tymi aktywami.

Wzrost wartości aktywów jest dobrze widziany, ale nie jest niezbędny, żeby wypracowywać coraz wyższe przychody. Liczy się także efektywność. Porównajmy jak wiele można było osiągnąć w roku 1960 przy użyciu komputera kosztującego 50 000 USD, a jak wiele można osiągnąć w roku 2020 przy użyciu komputera kosztującego 1500 USD. Dawne „komputery” o kosmicznej wartości, które sterowały pierwszym lotem Apollo na księżyc, miały mniejszą moc obliczeniową niż dzisiejszy najtańszy iPhone. Wartość aktywów sama w sobie nie stanowi więc jeszcze o niczym bez spojrzenia na to, jak duże przychody udaje się wygenerować przy ich pomocy.

Wiele osób jak mantrę powtarza, że przychody to nie zyski i że tak naprawdę nie liczy się to, ile firma sprzedaje, ale to, ile zysku netto wypracowuje po odjęciu wszystkich kosztów i po zapłaceniu podatków. Jednak czy na pewno?

Cała książka do nabycia na: Maklerska.pl

Read more